Otóż pytanie brzmi : dlaczego brat mendozy wyciąga oręż przeciwko mendozie?
Brat mendozy uwiódł kobietę mendozy.Mendoza odkrywa to, jednak nie atakuje brata pod wpływem afektu lecz odchodzi (próbuje wyładować gniew na przypadkowym przechodniu). Mendoza kochał brata i nie chciał go zabić nawet za odbicie jego dziewczyny. Brat mendozy wybiega za nim i chce go przeprosić itp. Mendoza nie reaguje( jest w szoku).I teraz staje sie rzecz niesamowita: brat mendozy dobywa broni przeciwko mendozie. Po jaką cholerę? Chciał go zmusić do przyjęcia przeprosin orężem ? (absurd)
Mendoza już odchodził. Najprawdopodobniej pogodziłby się z tym (wcześniejsza rozmowa z ukochaną , która mu to zapowiedziała).Jednak brat wyciąga broń ( choć wie że nie ma szans w walce z bratem) No bo przecież nie po to żeby bronić obcego przechodnia.
- Masz coś do mnie? To załatw to ze mną. Wyżyj się na mnie, a nie na Bogu ducha winnych przechodniach. To sprawa między nami. Zostaw go. Chodź, rozstrzygniemy to między sobą.
RESZTĘ uczyniła porywczość, zazdrość i wściekłość. Taki typ - idealny do przemiany.
Racja, też podobnie myślałem , ale ta scena i wątek zdrady jest stosunkowo słaby że jakoś nie mogło mnie to przekonać.
Wydaje mi się, że brat Mendozy poczuł jakiś chwilowy zryw ambicji, widział że Mendoza odchdzi i prawdopodobnie nie chce go znać i traktować jak brata, no i w kochasiu budzi się jakiś dziwny honor - że wcale nie jestem taką szmatą, mam odwagę spojrzeć ci w oczy, kończy się to nieciekawie, o dziwo żal mi było postaci granej przez De Niro a nie trupa :P
Po prostu kiedyś mężczyzn cechowało silne poczucie honoru, rzecz dziś absolutnie niemal wymarła. Tyle. Rozpatrując to z dzisiejszego punktu widzenia rzeczywiście można się dziwować.